Zapukałeś do moich drzwi
jak rozbójnik, nocą. Posadziłeś obok siebie na koniu a potem pokazywałeś świat. Bez słów. Wiatr kołysał mi włosy a ty moje ciało. Dałam się zabrać w nieznane, do krain, gdzie sól wiąże skały i nie słychać innych ludzi. Dałam się trzymać za rękę. A przecież byłeś nieznajomym. Przekonywałeś mnie łagodną pewnością do nowej ziemi i nowego bycia. Zaufałam i tobie i życiu. Byłeś ciepłem. Moją kobiecość przycisnąłeś do piersi, ogrzałeś. A potem ubrałeś w świętość z czułością boskiego kochanka. I wyniosłeś na ołtarze, Nauczycielu, miłość mojego serca krwiście czerwoną, tak żywą, że aż złotem lśniącą. I spojrzałeś... na mnie i na to serce. I bez cienia wątpliwości zdmuchnąłeś ostatnią świecę, bym w ciemności na nowo doświadczyła narodzenia.
0 Comments
|
Samanta Ułybin authorpainter and poet Archives
April 2020
|