Jestem bogactwem
tysiącem możliwości oczyszczeniem deszczem w marcowy poranek mgłą rosy na ostudzonej trawie. Jestem spełnieniem porywów serca - tych wzniosłych uśmiechem witającym budzące się słońce dotykiem kory ukochanego drzewa. Jestem oczekiwaniem na to, z czym jestem jednością i podziękowaniem za eksplozję doznań boskiej manifestacji.
1 Comment
Tuż
przed konstelacją na świat otwierającą w entuzjastycznym oczekiwaniu na nieznane w duszy odczuwane jako dobre. Wiem więcej niż nic mniej niż wszystko i już się cieszę na słodkie dopełnienie brzmieniem trąb w niebiosach zapisane i inspirację. Na krawędzi świata
ze wzrokiem utkwionym w rozświetlony horyzont i decyzją o odpowiedzi na wołanie duszy... wsłuchuję się w słodkie brzmienie życia zawieszone gdzieś między zachwytem i ciszą w tęczy codzienności. Zapukałeś do moich drzwi
jak rozbójnik, nocą. Posadziłeś obok siebie na koniu a potem pokazywałeś świat. Bez słów. Wiatr kołysał mi włosy a ty moje ciało. Dałam się zabrać w nieznane, do krain, gdzie sól wiąże skały i nie słychać innych ludzi. Dałam się trzymać za rękę. A przecież byłeś nieznajomym. Przekonywałeś mnie łagodną pewnością do nowej ziemi i nowego bycia. Zaufałam i tobie i życiu. Byłeś ciepłem. Moją kobiecość przycisnąłeś do piersi, ogrzałeś. A potem ubrałeś w świętość z czułością boskiego kochanka. I wyniosłeś na ołtarze, Nauczycielu, miłość mojego serca krwiście czerwoną, tak żywą, że aż złotem lśniącą. I spojrzałeś... na mnie i na to serce. I bez cienia wątpliwości zdmuchnąłeś ostatnią świecę, bym w ciemności na nowo doświadczyła narodzenia. Mijają godziny
w dusznej przestrzeni niedomówień Zsuwam się po ścianie czując na karku spękany materiał … skały i mchu Dłonie szukają spełnienia W tej wilgotnej zabawie odkrywam święte połączenie z istotą kobiecości Kocham
tą łagodność malującą się uśmiechem na twej gładkiej twarzy, moment wzruszenia kiedy jesteś zadowolony … a potem zaskoczony tysiącem słodkich pocałunków rzuconych na szyję jak deszcz… Owiewam cię drobinami czułych skojarzeń i zostawiam w twoim własnym doświadczeniu wolności. Pozwalam ci zaledwie musnąć myślą może sentymentem granicy za którą jestem. Jesteś morzem marzeniem spełnieniem, kiedy cię zaproszę. Daję ci się poznać. Daję sobie cię poznać. Koszulę masz ciemną w środku jesteś jasny. Światło twoje. Twoje - moje. Światło moje we mnie. Odbijamy się w sobie, w spojrzeniu. Dobrze cię znam w twej istocie. Bo jesteś mną. Ale na teraz niech wystarczy iluzja spotkania. Powierzchowność jest cudowna nowa zaskakująca. Przenikanie, siła
pierwsze kroki w poruszeniu mocy góra dół i oddech raz jeszcze góra dół Dobrze rozumiejąc co znaczą szybkie uderzenia serca tworzę wewnętrzny pomost Odwaga - pokora Połączenie niezwyciężonego z kruchym Budzę się w powitaniu lecz z trwogą małą tym razem ale jednak i nie odrzucam nic przyjmuję niespodzianki Czuję błękit Nie, to nie jest szaleństwo. Mgła
się rozrzedza łagodnie ustępując pola jasności. To skrzydła Aniołów? Boże, wzniecasz ogień nadziei. Ona wypuszcza korzenie... powoli... I dobrze. Tęczowe cząstki spływają, przenikają ciało. I nie ma już różnicy między mną a błogo-STANEM. Podążam za ruchem SPOKOJU. w naturalnym rytmie mojego oddechu. Dziś pozwalam na kontakt tylko z jasnością. Nie bez wątpliwości, czując muśnięcie czegoś, co można porównać do zaufania i obserwując, ciągle, bo jednak nie mam tyle odwagi. Integruję informacje. Co mi przynosisz? Zapala się cudowna lampka
pomysłu Wyobraźnia przesuwa obrazy stałe ruchome światła wielkiego miasta niespokojnego w swoim spokoju i morze rybackiej wioski na skraju świata A wszędzie przestrzeń dobra i materia unoszona na obłokach kolorów Starzec przy drodze przypomina o czasie w swej drapieżności słodko odczuwanym na plecach Pora włożyć buty do tańca mówi tancerka światła Wszystko splata się w swoim rytmie niepodległym kontroli Bezkresne wirowanie, eksplozja doznań błogo unoszona na ramieniu przewodnika i twórcy w jednym Obserwuj, poczuj... Daj się objąć temu, co twoje To nie boli. |
Samanta Ułybin authorpainter and poet Archives
April 2020
|